Rowerem wzdłuż Bugu


Kolejny długi weekend majowy tradycyjnie postanowiłem spędzić eksplorując nasz kraj rowerem. Tym razem zdecydowałem się na rozpoczęcie podróży już w Warszawie, przejazd wzdłuż Bugu do Włodawy i powrót pociągiem z Zamościa. Kresy to przesiąknięta religijnością, niezwykła mieszanina kultur i wierzeń. Biorąc pod uwagę skomplikowaną historię wyznań na tych terenach oraz mnogość ciekawych obiektów związanych z kultem religijnym można powiedzieć, że wyjazd miał poniekąd charakter turystyki sakralnej.

Dwa pierwsze dni to w zasadzie jazda na dystans przez mazowieckie bezdroża. Najpierw wzdłuż Kanału Żerańskiego, przez Kamieńczyk do Kiełczewa, gdzie wieczór spędziłem degustując nalewki u pracownika PKP. Następnie cały dzień pod wiatr przez Ceranów i Korczew z metą w miejscowości Bubel-Łukowiska.

Bug w okolicach Kuligowa

Następny dzień rozpocząłem od Pratulina, który zapisał się na kartach historii krwawymi walkami o wiarę pomiędzy wojskami carskimi i pratulińskimi unitami w 1874 r. Dziś jest to dla tej wspólnoty wyznaniowej jedno z najważniejszych sanktuariów męczeństwa. Z unitami związany jest też kolejny obiekt na mojej trasie- jedyna w Europie parafia greckokatolicka obrządku bizantyjsko-słowiańskiego (neounicka) w Kostomłotach. Na jej terenie znajduje się piękna drewniana cerkiew św. Nikity Męczennika z 1631 r., a także drewniana kaplica i budynek plebanii. Spotkany na miejscu duchowny chętnie opowiadał o historii, dawnych i obecnych obyczajach unitów i o życiu tej niewielkiej, studwudziestoosobowej wspólnoty. Z Kostomłotów ruszyłem dalej na południe i mijając Kodeń, jedno z najważniejszych sanktuariów maryjnych w Polsce, ze swoim znakiem rozpoznawczym, barokowym kościołem parafialnym pw św. Anny, dotarłem do wsi Jabłeczna. W malowniczej nadbużańskiej dolinie, kilka kilometrów za wsią, znajduje się Monaster Jabłeczyński św. Onufrego. W skład otoczonego białym murem kompleksu wchodzi bogato wyposażona, murowana cerkiew św. Onufrego, dzwonnica bramna, budynki klasztorne i cmentarz. Poza murami, w bliskim sąsiedztwie klasztoru usytuowane są jeszcze dwie kaplice. Warto wspomnieć, że jako jedyny na Podlasiu, od momentu założenia w XV w., pomimo burzliwych przemian dziejowych, nieprzerwanie zachował swój prawosławny charakter. W mijanych wsiach i miasteczkach wyraźnie dostrzegalne jest kresowe wymieszanie kultur. Nierzadkim widokiem jest kościół katolicki umiejscowiony nieopodal cerkwi, albo żydowskiej synagogi. Dzień zakończyłem w Okunince nad jeziorem Białym, gdzie spotkałem się z bratem i znajomymi.

Cerkiew św. Nikity Meczennika w Kostomłotach

Monaster św. Onufrego w Jabłecznej

Nazajutrz przez sobiborskie lasy udałem się do byłego niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze, gdzie w październiku 1943 miała miejsce słynna ucieczka kilkuset więźniów. Po tym wydarzeniu obóz został przez Niemców zlikwidowany i dzisiaj znajdują się tam jedynie pomniki oraz nieduże Muzeum Byłego Hitlerowskiego Obozu Zagłady w Sobiborze. Z Sobiboru wyruszyłem do Chełma, z zamiarem zwiedzenia podziemi kredowych, jednak ze względu na porę okazało się to niemożliwe. Nocleg to kolejne doświadczenie polskiej gościnności; w jednej ze wsi w okolicach Chełma zapytani o najbliższy kemping ludzie zaprosili mnie na grilla i ugościli na noc w swoim domu.

Rynek w Chełmie

Ostatnie kilkadziesiąt kilometrów do Zamościa upłynęło wśród malowniczych pagórków Działów Grabowieckich. W Zamościu spotkałem znajomych i w czwórkę pociągiem udaliśmy się do Warszawy.

Działy Grabowieckie; gdzieś między Wojsławicami i Zamościem

Więcej zdjęć (Picasa) »

No comments yet

Dodaj komentarz